Sarna Drukuj
Środa, 06 Grudzień 2006 21:51

Samca zwiemy kozłem lub rogaczem (reg. sar, sarn, sarnik, saniuk), samicę kozą (reg. siutą), młode sysakami lub koźlętami. Na głowie kozioł nosi parostki, które, na równi z resztą samców zwierzyny płowej, zrzucających swoje-poroża w późniejszym czasie, zrzuca co roku pod koniec października lub w listopadzie, po czym, od drugiej połowy grudnia, wykształca (wkłada) nowe. Roczny kozioł (w drugim roku życia) jest normalnie szpiczakiem, w dobrych łowiskach bywa widłakiem, a nawet szóstakiem (tzn. ma trzy odnogi na każdej tyce lub przynajmniej na jednej).

Dwuletni rogacz w słabym łowisku nasadza poroże widłaka, a w dobrym jest z reguły szóstakiem. Niekiedy można spotkać kozła — ósmaka, dziesiątaka, a nawet dwunastaka, który jest wielką rzadkością. Rzadkie są kozły bezparostne, zdolne jednak do rozpłodu. Parostki są osadzone na pniach (możdżeniach), mają róże, dwie uperlone (operlone) tyki, z odnogami (gałęziami) i grotem. Najw iększą rozpiętość między tykami nazywamy roz łogą. Parostki pokrywa w czasie odrastania scypuł lub mech (są omszone), który kozioł wyciera o krzaki lub drzewka. Po przekroczeniu szczytowego punktu rozwoju rogacz wykształca coraz słabsze parostki i staje się wsteczniakiem (wstecznikiem). Wyraźną cechą wsteczniactwa są daszkowate róże. Samy cechuje duża rozmaitość form i kształtów poroża. Perukarzem nazywamy kozła, któremu wskutek uszkodzenia jąder wyrosła na głowie zamiast poroża niekształtna narośl z masy ko stnej, pokryta scypułem, której kozioł nie wyciera i nie zrzuca. Myłkusem (reg. mylnikiem) jest kozioł o nieprawidłowym porożu. Do typowych myłkusów zaliczamy jednotykowce, wielotykowce i kozły z różnymi formami parostków grajcarkowatych. Są to na ogól cechy trwałe, dziedziczne. Bardzo niebezpieczne w łowisku bywają szydlarze. Do form niepożądanych należą guzikarze i wieczne widłaki. Natomiast wszelkie zniekształcenia wywołane mechanicznym uszkodzeniem tyk (przeważnie w okresie, gdy parostki okrywa scypuł) są zjawiskiem przejściowym. Piękną, lecz rzadką formą poroża jest krzyżak, czyli szóstak, którego przednie i tylne odnogi są ustawione w jednej linii, prostopadle do tyki. Kozła, który zrzucił parostki, nazywamy łysym, a zrzucone tyki zrzutami. Sarna bywa biedna, słaba, cienka, spadła albo poślednia, dobra zaś, gdy jest kraśna lub łojna (tłusta). Kozioł bywa dobry, tęgi, gruby lub kapitalny (reg. słaby kozioł bywa nazywany darniakiem). Wiek samy i reszty zwierzyny płowej, kozicy i muflona, poznajemy po starciu uzębienia dolnej szczęki. Sarna nosi suknię (sukienkę), którą zmienia na wiosnę i jesienią, strzyże łyżkami, oczy (patrzy) świecami, ma chrapy, gębę z wargami, biegi lub cewki z, raciczkami i szpilami. Łopatkę nazywamy barkiem, niewidoczny ogon kwiatkiem lub bukietem. Ślad sarny zwiemy tropem. Odróżniamy u zwierzyny racicowej trop sztuki ciągnącej (u dzika kroczącej) i gonny - pomykającej, w cwale zwierzyna ta sadzi.

Sarny mają na zadzie białą plamę, czyli talerz (lustro lub serwetkę), uchodząc w prostej linii od nas pokazują talerz. Grzejąca się (goniąca się) koza wabi (piszczy); podobny głos wydają koźlęta, szukające matki. Przestraszone samy, zarówno kozy, jak i kozły, straszą, wydając charakterystyczny głos zwany szczekaniem. Węszące samy wietrzą. W czasie rui kozły rogują się (walczą ze sobą), kozioł zrógowany to sztuka padła na skutek walki. Rogacz ma pędzel (reg. wiecheć, wiechę) i jądra, a pęk włosów przy sromie kozy nazywamy fartuszkiem. Sarna zapłodniona jest kotna i koci się. Wymiona samic zwierzyny płowej nazywamy grzęzami. Miejsce, w którym sama przebywa, jest jej ostoją lub koczowiskiem, sarna zaszywa się, leży w legowisku. Stoi natomiast w lesie lub na polu. Idąc wolno sarna ciągnie, w kłusie pomyka, uchodząc sadzi. Odchody sarny t o bobki, sarna prószy i mokrzy. Sarna podnosi się, wychodzi na żer, żeruje (np. na łące czy na seradeli) i poi się, objada pąki i młode pędy drzew. Na sarny polujemy wyłącznie samopas z podjazdu, z podchodu albo na wychodnego na upatrzoną sztukę, z zasiadki czy z ambony. Kozła wabimy w czasie rui mikotem (wabikiem), wabienie sarn to mikotanie. Najczęściej polujemy na kozły z podjazdu, gdyż na ogół lepiej wytrzymują pod jazd (lepiej dotrzymują), aniżeli podchód pojedynczego (pieszego) myśliwego. Ponadto można prędzej objechać łowisko i dojść do strzału. Objeżdżamy przede wszystkim te miejsca, gdzie sarny wychodzą i gdzie żerują. Zoczywszy kozła stojącego na strzał, myśliwy zeskakuje z pojazdu (który jedzie dalej) i kryje się za drzewem, jałowcem lub inną zasł o ną, by zmylić czujność zwierza. Z kolei za pomocą silnej, co najmniej sześciokrotnej lornetki trzeba dokładnie rozpoznać parostki i ocenić, czy kozioł nadaje się do odstrzału. Trudniejszym sposobem polowania jest podchód, podczas którego trzeba stale zwrac ać uwagę na kierunek wiatru, starając się podchodzić zwierza pod wiatr. Podczas podchodu wykorzystujemy nierówności terenu i naturalne osłony, jak drzewa i krzaki, nieraz podciągamy (podczajamy się) na bliższą odległość do zwierza, na przykład rowem. Zwierzyna na ogół oczy (widzi) słabo i gdy zauważy coś podejrzanego stara się przede wszystkim nabrać (dostać) wiatru, często obcinając (obchodząc, okrążając) domniemane Źródło niebezpieczeństwa pod wiatr. Szczególnie emocjonującym sposobem jest polowanie na kozły na wab w okresie rui. Umiejętność tę nietrudno nabyć od myśliwego znającego sztukę wabienia. Specjaliści wabią ustami albo na listku czy trawce; szara brać myśliwska używa mikotów, wyrabianych fabrycznie w wielu odmianach. Wabić należy z ukrycia, mając jednocześnie dobre pole widzenia i obstrzału. Bywają dni, kiedy kozły idą na wab ochoczo i zjawiają się przed nami nagle, jakby spod ziemi. Nieraz natomiast zbliżają się bardzo ostrożnie, kryją się za krzakami i bacznie obserwują wabiącego, który nie zauważywszy kozła odchodzi i dopiero gniewne szczekanie zdradza mu jego obecność. Innego dnia sarny nie reagują wcale na mikotanie. Na wab przychodzą często kozy, które przypuszczają zapewne, że wzywają je koźlęta. W czasie rui sarny lubią się zatajać w młodnikach, wśród gąszczów i gęstego podszytu lasów wysokopiennych. Na zrębach (porębach), gdzie zwykle żerują, trudno je wówczas spotkać. Po rozpoznaniu sztuki (sprawdzeniu poroża) i zdecydowaniu się na jej odstrzał myśliwy składa się, celuje (mierzy, bierze sztukę na cel) i strzela (wypala lub odpala). Staramy się zauważyć, jak sztuka zaznaczyła, gdyż jest to wskazówka o jakości strzału. Sztuka trafiona czystym strzałem wali się na swój trop (zostaje lub pada w ogniu), postrzelona natomiast zaznacza strzał i fa rbuje. Nie trafiona sztuka jest chybiona na czysto. ¬le trafioną sztukę, która poszła, nazywamy postrzałkiem (mówimy, że sfarbowaliśmy, ofarbowaliśmy ją). Sztuka podaje komorę, stoi na sztych (przodem) lub na kulawy sztych (ukośnie z przodu). Strzelamy z zasady na komorę, unikamy natomiast strzałów na sztych i kulawy sztych jako niepewnych. Strzałem na miękkie zwiemy strzał w trzewie. Sztuka trafiona w miękkie garbi się i wolno uchodzi. Na tropie widzimy prócz farby także treść żołądka. Sztuce takiej dajem y czas na rozchorowanie się i tropimy ją dopiero po kilku godzinach, tj. wówczas, gdy osłabnie i upływ farby umożliwi nam dojście i dostrzelenie jej. Obcierka to strzał powierzchowny i nieszkodliwy lub strzał w grzbiet z uderzeniem w wystające pióra kręgosłupa, powodujący błyskawiczny upadek i krótkotrwałą nieprzytomność, po czym sztuka zrywa się, uchodzi i leczy w krótkim czasie. Strzał pusty to strzał trafny na wysoką komorę między kręgosłupem a płucami grubej zwierzyny, nie powodujący uszkodzenia ważnych organów, po którym postrzałek wraca do zdrowia. Do grubej zwierzyny zalegającej w legowisku lub uchodzącej nie strzelamy. Po strzale zaznaczamy miejsce, z którego strzelaliśmy, załomem (łamiemy gałąź lub robimy znak na ziemi) i udajemy się na zestrzał (nastrzał), tj. na miejsce, gdzie stał kozioł w chwili strzału, w celu rozpoznania postrzału. Jeżeli sztuka jeszcze żyje, trzeba ją niezwłocznie dostrzelić. Dawniej skłuwano postrzałka kordelasem, obecnie ze względów humanitarnych stosujemy wyłącznie dostrzelenie. Jeśli natomiast kozioł uszedł, chociażby nie zaznaczył strzału, sprawdzamy skrupulatnie zestrzał, szukając farby i ścinków sierści, gdyż dają nam cenne wskazówki o jakości strzału. Znalezienie farby i odłamków kości wskazuje zwykle na postrzał w bieg (cewkę), spieniona i jasna farba - na postrzał płucny, ciemna natomiast - na postrzał wątroby. Bezwzględnym obowiązkiem prawego myśliwego jest tropienie (przetropienie) postrzałka, dojście goi dostrzelenie. Nieocenione usługi w dochodzeniu postrzałka oddaje posokowiec (farbowiec) lub inny pies myśliwski ułożony do pracy na sfarbowanym tropie. U sztuki ubitej sprawdzamy przede wszystkim jakość poroża. Parostki u żywego kozła wydają się zazwyczaj lepsze niż u sztuki ubitej. Mówimy wówczas, że kozioł blagował, lecz to tylko nasza wyobraŹnia i nerwy mamią nas nieraz na polowaniu. Po sprawdzeniu parostków osoba towarzysząca myśliwemu wręcza mu na kordelasie, nożu myśliwskim lub na kapeluszu lewą ręką złom ze świerczyny, sośniny, dę biny, jedliny lub olszyny, umoczony w farbie zwierza i winszuje zdobyczy, podając jednocześnie prawicę. Złom łamie się, nie wolno go obcinać nożem, po czym zakłada się go za wstążkę do kapelusza. Następnie trzebimy (reg. czyścimy) ubitego kozła i patroszymy go (mówimy, że sztukę wypatroszyliśmy). Do pracy tej prawy myśliwy nie zdejmuje myśliczka (kurtki), ani nie zawija rękawów. Zdejmowanie skóry to obielanie, dzielenie sarniny to rozbieranie. Część grzbietową zwiemy combrem, łopatki przednimi kulkami, udo to udziec sarni. O odstrzelonej sztuce mówimy, że ubiliśmy lub położyliśmy kozła, lub że sztukę upolowaliśmy.

Stanisław Hoppe "Polski język łowiecki"

Zmieniony ( Czwartek, 03 Grudzień 2009 22:27 )