Odyniec Andrzeja Pieceka Drukuj
Wtorek, 29 Styczeń 2008 20:20

Stary zwyczaj łowiecki mówi, że powodzenie na polowaniach wigilijnym i sylwestrowym gwarantuje sukcesy łowieckie w roku następnym. I jak tu nie wierzyć w zwyczaje naszych ojców. W przypadku kol. Andrzeja Pieceka sprawdza się ono w stu procentach. Podczas pierwszej w nowym roku pełni kol. Andrzej strzelił odyńca, który jest jego pierwszym odyńcem o wadze powyżej 70 kilogramów.

kol. Andrzej Piecek z odyńcem

Andrzej jest myśliwym z niewielkim stażem łowieckim, ale pochodzi ze znanego rodu łowieckiego. Jego dziadek śp. Franciszek Wachnik był jednym z założycieli naszego koła. Ojciec Marian także poluje. Jemu podczas łowów aktywnie kibicuje małżonka Żaneta, która zapewne także zostanie  myśliwym. Myśliwskie geny powodują, że kol. Andrzej spędza w łowisku wiele dni i nocy. Bardzo lubi, tak jak wielu z nas, polowanie podczas pełni księżyca. Tym razem łowieckie powodzenie wyprzedziły sukcesy na polowaniu wigilijnym i sylwestrowym, podczas których Andrzej został Królem Polowana. W dzień po pełni, 23 stycznia, Andrzej wybrał się na ambonkę w łowisku Pacanka. Około godziny 22.00, na posypanym lekko śniegiem polu, pojawiła się ciemna sylwetka dzika. Po dokładnym obejrzeniu czarnego zwirza, a księżyc świecił jasno na białej stopie, myśliwy stwierdził, że ma przed sobą odyńca. Kol. Andrzej dobrze strzela. Nic więc dziwnego, że odyniec padł w ogniu. Strzał w ucho pozwolił odyńcowi na zrobienie zaledwie 30 kroków..  

Potem normalna myśliwska robota i przewiezienie odyńca do domu. Z powodu zbyt późnej pory nocnej do punktu skupu dziczyzny zostaje odstawiony nazajutrz. Rano, małżonka Żaneta wykonała pamiątkową fotografię i jazda z dzikiem do Bągartu. Po odbiciu niewielkiego orąża, dzik ważył 72 kilogramy. Niby nie był taki duży, ale nie należał też do słabeuszy. Gratulujemy kolego Andrzeju i Darz Bór.

Zmieniony ( Piątek, 13 Listopad 2009 19:01 )