Hubertus 2011 Drukuj
Niedziela, 06 Listopad 2011 15:48

Naszego "Hubertusa" odbyliśmy 5 listopada 2011 r. Na zbiórce stawiło się 31 kolegów, zaistniała więc konieczność polowania na dwie grupy. Pogoda tego dnia była wspaniała i zapowiadał się piękny dzień. Podczas odprawy odbył się miły ceremoniał. Otóż dwaj nasi młodzi koledzy: Kamil Downarowicz i Marek Smoliński złożyli ślubowanie myśliwskie.

Koledzy złożyli ślubowanie na ręce prezesa koła kol. Romana Kulpy. Zgodnie z tradycją i zachowaniem ceremoniału ślubowali w obecności swoich wprowadzających do koła. Następnie podzieleni na dwie grupy rozeszliśmy się na stanowiska. Pierwszą grupę prowadził kol. Marian Maślanka, a drugą kol. Antoni Downarowicz.

Piękny, jesienny las napawał optymistycznie. Grupa pierwsza rozlosowała kartki stanowiskowe i rozpoczęło się pędzenie.

Już w pierwszych miotach były dziki i to dużo. Jednak przerwały nagankę i umknęły. Za to posypały się strzały do lisów. Były jednak niecelne i o dziwo pierwsze pudło zaliczył łowczy nasz kochany. Czyżby miał zostać Krolem Pudlarzy?

I tak przebiegały mioty za miotem w obu grupach. Jakoś św. Hubert nie był tego dnia łaskawy. Chociaż łowczy ciągle wierzył, że dopadnie dziki.

Piękny i barwny las rekompensował nam niepowodzenia łowieckie. Jesień tego roku mamy wyjątkowo piękną.

Uganialiśmy się po lesie i wreszcie gruchnęła wiadomość, że padł lis. Mamy więc "króla". Obaj prowadzący zapowiedzieli jeszcze "miot pocieszenia", a kol. Marek Makowski został oddelegowany do przygotowania posiłku.

Powoli zaczęli ściągać myśliwi. Sygnalista Konrad Niewiadomski zagrał sygnał "Zbiórka" i ułożyliśmy bardzo skromny pokot z liskiem - mizerakiem.

Królem Polowania został kol. Piotr Szymborski i to dla niego odebrano sygnał i udekorowano go medalem.

A jednak łowczy nasz kochany został "Pudlarzem" i to dla niego był sygnał grany na samym ustniku, okropnie fałszowany.

Były jeszcze gratulacje i podziękowanie prezesa koła dla kol. Zbyszka Terlika za wyremontowanie naszej kuchni polowej. Potem salwa dla św. Huberta i zasiedliśmy do biesiady.

Cóż "pokot" był mizerny ale dzików widzieliśmy naprawdę sporo. A czy zawsze muszą leżeć na pokocie? W łowiectwie liczy się przede wszystkim przebywanie w lesie w gronie kolegów. Darz Bór !!!

Więcej fotografii wkrótce w Galerii 1

Zmieniony ( Niedziela, 06 Listopad 2011 18:17 )