Polowanie hubertowskie 2007 Drukuj
Poniedziałek, 05 Listopad 2007 13:31

Pochmurna i deszczowa pogoda zwiastowała, że polowanie hubertowskie 4 listopada będzie nieprzyjemne. Zanim jednak pojechaliśmy do lasu, spotkaliśmy się na mszy hubertowskiej, w kościele parafialnym w Starym Dzierzgoniu.

Przebrani w galowe mundury, wysłuchaliśmy homilii księdza proboszcza Antoniego Myjaka, który życzył nam m. in. powodzenia na polowaniu. Po mszy szybko przebraliśmy się w mundury polowe.

Las przywitał nas przebłyskami słońca. Na odprawie stawiło się 40 myśliwych, kandydaci łowieccy, naganiacze i psy myśliwskie.

Były też dwie "Diany", towarzyszki życia naszych kolegów: Justyna i Żaneta. Były one istotnym upiększeniem męskiego towarzystwa.

Ponieważ polowanie huberowskie kończy biesiada myśliwska postanowiono, że polujemy tylko dwie godziny i na dwie grupy. Jedną poprowadził kol. Roman Kulpa, a drugą kol. Marian Maślanka.

Las tego dnia był pusty i głównie marzliśmy na stanowiskach. Mioty okazały się głuche i tylko nieśmiałe promienie słońca rozweselały początek sezonu polowań zbiorowych.

Kol. Janusz Gida

Na stanowisku kol. Adrzej Czapliński ...

... i Waldek Tarsa.

Jedynie w grupie, którą prowadził łowczy, w jednym z miotów był lis. Pozyskał go nasz gość kol. Wojkun, który polował na zaproszenie jednego z myśliwych. Przy okazji pięknym pudłem do rudzielca popisał się Grzesiu Łepek.

Mieliśmy więc "zwierza" na pokot. Szybko zakończyliśmy polowanie. Potem tradycyjny "pokot". Ogłoszenie Króla Polowania, Króla Pudlarzy i salwa na cześć św. Huberta.

Rudzielec na pokocie

Król Polowania ...

... i Król Pudlarzy.

Salwa ku czci św. Huberta

Ponieważ z kuchni polowej rozchodziła się już smakowita woń bigosu rozpoczeliśmy biesiadę myśliwską. Przy kuchni i rożnie królował kol. Jacek Orlikowski - nasz kucharz. Jedzono długo i smacznie, wiodąc myśliwskie opowieści.

Jedzenia, jak zwykle, było pod dostatkiem. Wypijane napoje "bezalkoholowe" sławiły naszego patrona. Nie zapomnieliśmy o wiernych, czworonożnych towarzyszach myśliwych. Tylko las szumiał dostojnie i patrzył na rozbawione towarzystwo. Darz Bór koledzy. Obyśmy zawsze tak czcili dzień św. Huberta.

Zmieniony ( Piątek, 13 Listopad 2009 18:59 )