Na polowanie wigilijne stawiło się dziwiętnastu myśliwych. Niestety tego roku nie było śniegu i polowaliśmy po "czarnej stopie". Pogoda jednak była całkiem dobra. Lekki mrozik, bezwietrznie, wszystko to zapowiadało udane polowanie i spotkanie towarzyskie kolegów myśliwych.
Jak zwykle, polowanie wigilijne prowadzł łowczy kol. Marian Maślanka. Postanowiono, że opolujemy tylko trzy mioty i będziemy polowali na jelenie, dziki, lisy i zające.
Zanim jednak ruszyliśmy w knieję, rozpaliliśmy pod naszym kociołkiem, żeby po powrocie zagotować w nim barszczyk wigilijny. Jeszcze losowanie stanowisk i zaczęliśmy od pierwszego miotu na Najmilu.
Już w pierwszym miocie, posokowiec bawarski Alf, ruszył dziki. Padły strzały, były jednak niecelne. Strzelał Zbyszek Terlik.
Następny miot był głuchy. Za to w trzecim padły strzały. Padł lis i dzik. Mieliśmy wigilijny pokot, więc zakończyliśmy polowanie. Tym bardziej, że woda w kociołku już bulgotała.
Koledzy, Zenek Herdzik i Andrzej Czapliński, po drugim pędzenie, zostali przy ognisku, żeby dopilnować gotowania barszczyku.
Łowczy podsumował na zbiórce polowanie. Królem został kol. Roman Kulpa, który strzelił ładnego odyńczaka, a wicekrólem był Darek Harasimowicz z lisem.
Król wigilijnego kol. Roman Kulpa i ...
... wicekról Darek Harasimowicz
Polowanie zakończyliśmy i prezes koła podzielił się z wszystkimi uczestnikami opłatkiem. Były męskie uściski i życzenia świąteczne.
Ponieważ na stole stała już zaimprowizowana kolacja wigilijna i barszczyk był gotowy zasiedliśmy do myśliwskiej, wczesnej kolacji wigilijnej.
Na stole królowały śledzie i prawdziwki w occie przywiezione tradycyjnie przez Zenka Herdzika
Barszczykiem dzielił nasz kucharz Jacek Orlikowski
Oczywiście potrawami dzieliliśmy się z naszymi czworonożnymi towarzyszami łowów, a Waldek polał po kieliszku myśliwskiej nalewki.
Po tym zaimprowizowanym posiłku wigilijnym rozjechaliśmy się do domów na rodzinne święta. Darz Bór koledzy i Wesołych Świąt.
|