Piątek, 02 Luty 2007 11:12 |
Nieżyjący już kolega Franciszek Wachnik słynął z tego, że odchowywał poranione lub porzucone zwierzęta. Już w 1957 roku odchował i wypuścił do lasu łanię jelenia, którą nazwał "Znajda". Przed odejściem do Krainy Wiecznych Łowów przygarnął porzucone przez rodziców pisklę żurawia. Tak się składa, że zięć kol. Franciszka Wachnika, także jest myśliwym. Kol. Marian Piecek wspólnie z teściem zajął się żurawiem.
Żuraw Filip
Z pisklęcia wyrósł piękny samiec. Nadano mu imię "Filip". Żuraw nigdy nie miał podcinanych lotek, mógł wybrać wolność w każdej chwili. Tymczasem Filip pozostał. Oblatywał okoliczne łąki i pola. Klangorzył gdy widział inne żurawie, ale pozostawał na podwórzu. Jak każdy dorodny samiec Filip, któregoś dnia zakochał się. Z wybranką serca, przez półtora miesiąca, zamieszkał poza domem kol. Mariana. Jednak po tym czasie powrócił. Widocznie "żona" znudziła mu się. Przyleciała nawet po niego, ale Filip pożegnal ją tylko ... i wrócił do domu. Kolega Marian opowiadał, że po tych amorach Filip przez tydzień nie odchodził od korytka z jedzeniem. Widocznie pani żurawiowa miała kiepską kuchnię. Przez dziewięć lat żuraw był doskonałum dozorcą podwórka. Chronił drób kol. Mariana przed jastrzębiami. Odganiał i straszył nieznanych gości. Tańczył ku uciesze widzów. Były nawet próby kradzieży Filipa. Zdarzyło się, że zaginął i odnaleziono go w miejscowości Linki, jak spacerował koło drogi. Ktoś obciął mu pazurki i lotki, tak że nie mógł fruwać. Uciekł więc od prześladowców na piechotę Przez te lata stał się domownikiem i ulubieńcem całej rodziny, kochanym i cenionym. Niestety znowu zaginął. Kol. Marian Piecek podejrzewa, że znowu próbowano go ukraść. Filip bowiem nigdy nie opuszczał na dłużej swojego opiekuna.
|
Zmieniony ( Sobota, 14 Listopad 2009 20:37 )
|