Nasi kandydaci zdali egzamin łowiecki

Z przyjemnością informujemy że, nasi Kandydaci koledzy: Dariusz Rybiński i Piotr Wiśniewski pomyślnie zdali egzamin łowiecki. Egzamin zdali bardzo dobrze i nie mieli żadnych problemów z rozwiązaniem testu pisemnego, zdaniem egzaminu strzeleckiego i zdaniem egzaminu ustnego.

Koło Łowieckie Knieja

w Starym Dzierzgoniu

Reklama
Reklama
Reklama
Kamienie Wilhelma
Internetowa wersja książki "Kamienie Wilhelma" Andrzeja Czaplińskiego.

Kraina Wiecznych Łowów

Odeszli do Krainy ...
Księżyc i Słońce
Czasy wschodu i zachodu Słońca oraz wschodu, zachodu i górowania Księżyca w centrum Polski.
Statut PZŁ
Uchwała XXIV Krajowego Zjazdu Delegatów Polskiego Związku Łowieckiego z dnia 16 lutego 2019 roku
Samogon z topinamburu Drukuj
Środa, 01 Sierpień 2007 11:35

W naszym kole znane jest zamiłownie "naszego łowczego kochanego" do jadła wszelakiego i dobrych trunkow. Do historii przeszły już opowiadania o tym jak łowczy jadł kurczaki w przydrożnej smażalni, czy łyski pieczone przez jego towarzyszkę życia. Ta opowieść będzie jednak o napitkach, a konkretnie mówiąc o jednym napitku. Dom "naszego łowczego kochanego" stoi zawsze otworem dla gości, a on sam znany jest z tego, że nie tylko je i pije smacznie ale też, że wiedzie długie (czasem męczące) opowieści.

Rzecz się miała kilka lat temu. Odwiedzili go goście z Niemiec, którzy już nie pamiętam czy polowali, czy była to towarzyska wizyta, ale pozostawili łowczemu trunek, który ponoć miał być wyśmienity. Tym trunkiem był samogon z ... topinamburu. Wiadomo, że w naszym kraju nie wolno pędzić alkoholu, ale skoro ten był niemiecki to Marian, chyba tylko z wdzięczności i z tego, że prezentu się nie odmawia, podarunek przyjął. Tym bardziej, że trunek był z topinamburu znanego łowczemu tylko z sadzenia na poletkach żerowych. Podejrzewam, że nawet przez chwilę zaświtała w głowie łowczego niecna myśli  ...     " topinamburu ci u nas dostatek, to może ...".  Po wyjeździe gości nasz bohater postanowił popróbować prezentu. Smak trunku był adekwatny do miny "łowczego naszego kochanego" widocznej na fotografii. Czegoś tak ohydnego jeszcze nie pijał, a zdażało mu się próbować wielu paskudztw. Finał tego zdarzenia jest taki, że trunek już siedem lat stoi w lodówce. Marian częstuje nim znajomych myśliwych, w nadzei że ktoś go wypije, ponieważ nie wypada prezentu wylewać. Po jednym jednak kieliszku nikt nie kwapi się do ponownej próby. Chociaż jak sam Marian mówi "był taki jeden co wypił dwa kieliszki, ale nawet ten zaprawiony w bojach kolega po ponownym wypiciu zrejterował".  A jaki jest smak tego specyfiku, dla lepszej wyobraźni, posłuży niech taka sytuacja. Żona łowczego nie wejdzie do kuchni jeżeli stoi w niej pusty kieliszek po samogonie. Odwiedzających naszego Mańka przestrzegam przed wypiciem czegoś nieznanego. Sam osobiście poddałem się tej próbie, oczywiście z niewiedzy i stwierdzam, że lepiej pić ... borygo.

Zmieniony ( Sobota, 14 Listopad 2009 20:36 )
 
 
Joomla 1.5 Templates by Joomlashack

Stworzone dzięki Joomla! Valid CSS