W naszym kole, podczas polowań zbiorowych, często mamy do czynienia z przedziwnymi potrawami. A to grochówka jest jakaś "biegunkopodatna", a to flaczki są z glikoem, a to inna przypadłość. Nic nie zapowiadało, że podczas tego polowania coś się przydarzy. Na zbiórce stawiło się czternastu myśliwych. Polowanie prowadzone przez kol. Antosia Downarowicza przebiegało sprawnie i już przed przerwą na śniadanie mieliśmy co położyć na pokocie.
Śniadanie wypadło nam przy świeżym zrębie, o którym nasz kolega Grzesiek Łepek, z dumą mówił "nie chwaląc się jam to uczynił". Jacek Orlikowski, nasz kołowy kucharz, przygotował słynny kociołek, do którego powędrowały zamrożone flaczki. Głodne towarzystwo rozpamiętywało wzięte mioty i czekało na posiłek.
A było o czym opowiadać, bo do śniadania strzelono już trzy dziczki i dwa lisy. Dziczki wprawdzie niewielkie, ale w "szafę" to każdy trafi powiada nasz łowczy kochany. Dziczkami podzielili się koledzy: Roman Kulpa, Piotrek Juchno a trzeci przyjął dwie kule od Antka Downarowicza i Darka Harasimowicza. Lisy strzelili koledzy Jan Juchno i Grzesiu Łepek.
Z kociołka dobiegały już smakowite zapachy. Flaczki były przepyszne, ale ... przypalone. Chyba nasz kucharz w ferworze łowieckich opowieści zapomniał je mieszać. Jedliśmy już flaczki z glikolem, tak więć flaczki przypalone też nam smakowały.
Zresztą smakowitość flaczków potwierdzili przypadkowi goście, którzy nadjechali w czasie naszego śniadania. A były tam panie, które znają się na kuchni: Elżbieta i Marta Czaplińskie i Danuta i Alicja Petrykowskie, które wraz z psami Borysem - posokowcem bawarskim i Hektorem - beaglem ,kol. Andrzej Czapliński zabrał na spacer do lasu.
Goście zostali więc przyjęci z myśliwską gścinnością. Tylko jamnik Mauser Darka Harasimowicza głośno protestował.
Po "smacznym" śniadaniu niektórym odeszła ochota na dalsze polowanie. Ale "młode wilki" nie pozwoliły starym nemrodom na błogą sjestę, tym bardzej, że w kociołku pojawiło się dno, które chyba zmartwiło Andrzeja Pieceka, który ...
... zdaje się mówić - " przypalone, ale jednak flaki".
|