Sobota, 09 Luty 2008 19:22 |
Łowczy nasz kochany czyli kol. Marian Maślanka słynie z zaciekłości w polowaniu na dziki. A że jest przy tym doskonałym myśliwym to i sukcesów na tym polu nie mało. Często bywa w łowisku, a jako leśniczy ma ku temu szczególnie dużo okazji. Tym razem wybrał się okolice miejscowości Gajdy. Jechał swoim jeepem wolno i rozglądał się po okolicy. Ujrzał odyńca na łące pod lasem. Zostawia samochód i zaczyna podchód.
Psy zostają w aucie. Wiatr, kol. Marian ma korzystny, więc udaje się podejść dzika na strzał. Nie ma czasu na podpórki. Trzeba strzelać "z ręki". Marian umieszcza krzyż lunety za uchem odyńca. Widzi w lunecie, że to duży odyniec. Pada strzał i jak powiada łowczy nasz kochany - dzik nawet nie usłyszał strzału. Trafiony za ucho pada w ogniu. Dobrze, że do jeepa umocowany jest kosz do przewozy zwierzyny i to nisko umieszczony. Odyniec ma sporą wagę, na oko 100 kg. Potem przyjazd pod leśniczówkę i odbicie oręża. Następnie skup dziczyzny. Odyniec waży 98 kg.
Nie jest to pierwszy, gruby odyniec Mariana, ale sukces łowiecki zawsze cieszy. Gratulacje kolego łowczy i Darz Bór.
|
Zmieniony ( Sobota, 14 Listopad 2009 20:32 )
|