Andrzej Piecek to myśliwy, któremu w końcówce sezonu św. Hubert szczególnie darzy. Został Królem Polowania podczas polowańia wigilijnego i sylwestrowego. Tym razem wybrał się w łowisko "Gębusia". Towarzyszył mu kandydat łowiecki Piotr Łepek.
Zasiedli na ambonie i penetrowali okolicę przez lornetki. Było już po siedemnastej, kiedy z pobliskich drągowin cicho wysunął się jeleń. To był byk. Pierwszy w myśliwskim życiu Andrzeja. Pierwszy, ponieważ jako młody selekcjoner, do tej pory nie mógł strzelać do samców zwierzyny płowej. Długo więc oglądał byka przez lornetkę, żeby upewnić się, że jest to selekt. W lornetce wyrażnie rysowała się jedna tak jakby tyka, na drugiej był widłak. Pomny nauk pobieranych od dziadka i ojca, także myśliwych, wycelował sztucer na szyję. Pada strzał i byk rusza do ucieczki. Konsternacja, po strzale na szyję powinien zostać na miejscu. Tymczasem byk z impetem wpadł do lasu. Jednak, na miejscu strzału, pokazała się wyrażna farba. Andrzej i Piotr ,idąc jej śladem, odnajdują byka w odległości ponad 100 metrów.
Rzeczywiście jest to selekt, ale radość mąci to, że leży on na dnie parowu i to w dodatku w rzeczce. Sami nie mogą go wyciągnąć. Jadą więc do kolegi myśliwego Grzegorza Łepka. On odpala ciągnik, wyjeżdżają w łowisko. Niestety grzęźnie on w błocie przy dojeździe do parowu. Liczne próby wyciągnięcia traktora, zakopanego po osie, nie dają efektu. Jadą więc po następnego kolegę myśliwego. Tym razem Piotr Szymborski bierze drugi ciągnik. Najpierw wyciąga ciągnik Grześka, a potem wspólnie byka. Jest już dobrze po godzinie 22, kiedy Andrzej z bykiem dociera do domu.
Nie ma warunków do zrobienia dobrej fotografii. Rano wykona zdjęcie odbitego łba i odwozi tuszę do punktu skupu dziczyzny. Na wadze wyskakuje 113 kg. Pierwszy byk w życiu i to w dodatku absolutnie selekcyjny. Gratulacje kol. Andrzeju. Darz Bór.
|