Ostatnie polowanie w roku zawsze przypada w Sylwestra. Prowadził je łowczy - kol. Marian Maślanka. Podobnie jak przy polowaniu wigilijnym obecni na nim są tylko najbardziej zagorzali myśliwi, a było nas dwudziestu jeden. Pogoda tego dnia była niezła, zapowiadało się więc dobrze.
W czasie odprawy myśliwych był jeszcze lekki zmrok, ale trąbka sygnalisty poprowadziła nas na stanowiska. Śnieg skrzypiał pod nogami rozchodzącym się myśliwym. Już w pierwszym miocie posypały się strzały. Na naszego łowczego kochanego wyszło sześć dzików, a on jest przecież znakomitym strzelcem. Zostały więc dwa dziki w ogniu więc kol. Marian zaliczył klasycznego dubleta. Następne mioty już nie były tak dobre. Chociaż w jednym z nich kolega Zbyszek Terlik strzelił zająca. Widziano wprawdzie dziki ale przerwały nagankę i poszły do tyłu. Mieliśmy zwierza na pokot więc prowadzący polowanie zarządził posiłek. A był on nie byla jaki. W kociołku rozgrzewał się duszony dzik, a kiełbasa na patyk także była z dzika. Dojechała do nas nasza "Diana" kol. Justyna Maślanka, która została młodą mamą i przyjechała nam pokazać czteromiesięczną Łucję. Szybko rozpaliliśmy ognisko i prowadzący zarzxądził zbiórkę myśliwych oraz ułożenie pokotu. Królem Polowania został kol. Marian Maślanka a Wicekrólem kol. Zbigniew Terlik. Otrąbienie pokotu Dekoracja Króla Polowania ... ... i Wicekróla Z kociołka dobiegała smakowita woń duszonego dzika zaczęliśmy więc sylwestrowy posiłek. Maskotką, która wzbudzała ogólny zachwyt, była maleńka Łucja. Ze spokojem znosiła nasze zainteresowanie. Kiedyś może zostanie myśliwym, tak jak jej rodzice Justyna i Marcin Maślanka. Na pewno była i długo będzie najmłodszym uczestnikiem polowania. Łucja Maślanka - przyszła "Diana" Zakończyliśmy więc 2010 rok. Jeszcze tylko jedno zbiorowe polowanie na zakończenie sezonu i oczekiwanie na następny.
|